Początek

Zamieszki artystyczne

Utwory

Wywiad

Sami o sobie

Galeria

Bzdety

Płyta

Kaseta

Zamów

Linki

Co myślę o Darku Duszy...

Dusza? Niebywale pokręcony typ. To znaczy, nie... trzyma się prosto. Mierzy coś z metr osiemdziesiąt parę. Ten, kto go widzi po raz pierwszy ma wrażenie, że jest znacznie wyższy. Wrażenie powoduje zadarty w górę nos, który nie pozwala spoglądać Darkowi w dół oraz Lola. Lola to papuga Darka. Lola lubi Darka miłośnie obsrywać. Zadarty nos Chudego powoduje czasem drobne komplikacje. Chudy się potyka. Raz to o wzmacniacz, raz o wędkę, różnie.
Chudy jest chudy. No może nie przesadnie, ale nie jest gruby. Był, ale się przestraszył i zaraz schudł.
Chudy zajmuje się głównie jeżdżeniem na ryby. Z łowieniem też mu nieźle idzie, czego nie można powiedzieć o wyławianiu. Jak już mu się coś wyłowi, to zaraz to coś wypuszcza. Bo Darek kocha przyrodę i nie lubi robić rybom krzywdy. W przeciwieństwie do ludzi.
Chudy uwielbia się pastwić nad ludźmi. Sprawia mu to przyjemność. Bawi go to. Jeszcze ani jednego tekstu nie napisałem, bez jego szyderczych uwag i docinków. Czepia się. Mędzi i stęka. A jak już pomędzi, to i tak uważa, że jego teksty są lepsze. Denerwujące jest to, że ma rację.
Darek jest na wskroś uczciwy. Bardzo to brzydka cecha i bardzo Darkowi przeszkadza. Jak ktoś dzwoni pogadać, to Darek nie przeprasza, bo nie ma za co tylko mówi, że nie ma czasu. Że ma właśnie próbę. Nie, że wychodzi, nie że sąsiad go zalał i nie, że jest chory. Rozmówcy tego nie lubią, bo czują się mniej ważni niż jakaś tam próba. Niezrozumiała jest zatem duża ilość znajomych, których Chudy wciąż ma.
Darek żyje z pisarstwa. Swoje dochody przeznacza na wędki i podatki. I to nie pół - na - pół. Skrywaną, platoniczną miłością Darka jest ZUS i Urząd Skarbowy. Chudy śni o tych instytucjach nocami i przechodzi sam siebie w dowodach swego uczucia. Nadpłaca, wyprzedza terminy, głowi się jak tu jeszcze zapłacić więcej i szybciej. Podobnie adorowany jest przez Darka operator telefonii komórkowej, TPSA, Urząd Miejski, Spółdzielnia i wszyscy inni usługodawcy, z którymi wiążą Darka okresowe zobowiązania. Prywatnie wiem, że to nieszczęśliwa miłość. Instytucje te nie dają Darkowi dowodów wdzięczności.
Dusza zna ogromną ilość chwytów gitarowych, z których używa dwóch. No, trzech ale to góra. Darek uważa, że wystarczy, a poza tym łatwiej zapamiętać. Darek zna także nieskończoną ilość gitarowych solówek. Każda jest zupełnie inna. Nawet w tym samym numerze.
Darek nie jest rozrzutny. Dba i strzeże tego co ma. Jego samochód jest zadbany. Jego samochód przebywa większość czasu na parkingu strzeżonym. Dlatego też Darek często korzysta z samochodów znajomych, którzy go zawożą i odwożą. Darek chodzi wyłącznie w kowbojkach i woderach. Darek pali dużo, gdyż jego ulubione papierosy nie są zbyt mocne. Nie pije także zbyt dużo. Uważa, że to marnowanie trunku ponieważ ma mocną głowę. Jest ululany dopiero po trzech butelkach Guinessa.
Darek ma dużo innych wad. Jest punktualny, co powoduje, że osoby umówione z nim na spotkanie przybiegają nerwowe i zdyszane. Jest słowny, co wpędza ludzi w kompleksy. Jest obowiązkowy, więc każdy przy nim czuje się leniem i nierobem.
Darkowi nie jest łatwo w życiu, ale w końcu sam sobie na to ciężko zapracował.
No to ma.


Co myślę o Jurku Merciku?

Co można powiedzieć o facecie, którego zna się dwadzieścia lat? Co można powiedzieć o kumplu, którego widzi się dwa razy w tygodniu? Co można powiedzieć o gościu, z którym gra się w jednym zespole?
Nic. Nic dobrego. Mercedes prześladuje mnie od wczesnego dzieciństwa. No, prawie wczesnego... Połączył nas przypadek, żeby nie powiedzieć pech. Na próbę mojego pierwszego poważnego bandu miał przyjść wokalista, niejaki Marek R. Niestety, w jego zastępstwie przyszedł Mercik. Wyobrażacie sobie!? W zastępstwie... Na dodatek zastępowy Mercik zaśpiewał tak, że nam buty spadły. A w tamtych punkowych czasach nosiło się ciężkie buciory, które niełatwo spadały.
Merc porozumiewa się z otoczeniem poprzez śpiew. Tak, właściwie nie mówi, głównie śpiewa. Zna 3 456 221 różnych piosenek. Od Paula Anki, poprzez Sex Pistols, aż po Nirvanę. A jeszcze dziwniejsze jest to, że zna także teksty tych piosenek. I nie ma problemów z językiem angielskim. Wręcz odwrotnie. Drażni to moje ucho, przyzwyczajone do polskich wokalistów używających na co dzień dialektu norwesko-chorwacko-celtyckiego. Nawet, jeśli są jeszcze piosenki, których Merc nie zna, to potrafi nauczyć się ich przez telefon. A w ostateczności sam napisze muzykę i tekst.
Tak, bo w ostatnim czasie Merc postanowił zostać wirtuozem gitary. Na nic się zdały moje tłumaczenia, że dobry numer można zrobić na dwóch, maksimum trzech akordach. Z uporem maniaka Jurek robi piosenki, w podkładzie których wykorzystuje wszystkie istniejące i nie istniejące akordy. A ja mam to zapamiętać...
Merc pisze też teksty. I potrafi je zinterpretować. To naprawdę rzadki przypadek, gdy gościu rozumie to, co śpiewa. Wiem, bo znam wielu innych wokalistów... A Merc nie dość, że rozumie, to jeszcze nie ma kłopotów z dykcją. Fenomen? Nie, potwór w ludzkiej skórze! Co to za wokalowy, nad którym nie można się pastwić, że fałszuje, przekręca słowa i sepleni?
Nie wiem, czy przejdzie mi to przez gardło, to znaczy klawiaturę, ale Merc jest porządnym człowiekiem. Jest wręcz marzeniem wszystkich teściowych. Pracowity, obowiązkowy. Zawsze domyty i starannie ubrany, dopięty pod szyję. Obojętnie, czy nosi garnitur, czy dżinsową koszulę. Ale to wszystko pozory, ułuda, mgiełka, zasłona dymna. Nie dajcie się zwieść. Pod tą wierzchnią warstwą dorosłości kipi wulkan, płonie żywy ogień. Merc nadal jest nastolatkiem.
Jak każdego dzieciaka fascynują go komputery, telefony, samochody. Najnowocześniejsze, najdroższe, najbardziej bajeranckie. Inne dzieci chodzą spać tuląc misia, a Jureczek tuli laptopa.
Ma jeszcze kilka podejrzanych cech. Na przykład, gdy go o coś poprosisz, to zazwyczaj to robi. No, chyba, że zapomni. Bardzo lubi, żeby mu przypominać. O wszystkim. O terminie prób, koncertów, nagrań. Jest doskonale zorganizowanym człowiekiem. Ma taki mały kapowniczek, w którym zapisuje wszystkie sprawy do załatwienia. "7 min 45 - wypić kawę, 7 min 48 - zapalić papierosa, 7 min 51 - toaleta".
Tak na niego narzekam, wieszam psy, a właściwie to lubię Merca. Naprawdę ma tylko jedną, wielką jak Mount Everest wadę. NIE ŁOWI RYB! Bardzo mnie to boli. Oczywiście mamy kilka zbieżnych zainteresowań. Tak. Jak taka idzie ulicą, to głowy obracają się nam w tej samej sekundzie. Ale, gdyby Merc łowił ryby...
Może dobrze, że nie łowi. Wtedy, zamiast rzępolić siedzielibyśmy gdzieś nad rzeką. A tak nie zostaje nam nic innego, jak "tfórczość".



















Strona zrobiona przez Michała Cudziło